Zamyślenia nad Ewangelią


NIEDZIELA PALMOWA - 5 kwietnia 2009 r.

Gdy się zbliżali do Jerozolimy, do Betfage i Betanii na Górze Oliwnej, posłał dwóch spośród swoich uczniów i rzekł im: Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej znajdziecie oślę uwiązane, na którym jeszcze nikt z ludzi nie siedział. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj! A gdyby was kto pytał, dlaczego to robicie, powiedzcie: Pan go potrzebuje i zaraz odeśle je tu z powrotem. Poszli i znaleźli oślę przywiązane do drzwi z zewnątrz, na ulicy. Odwiązali je, a niektórzy ze stojących tam pytali ich: Co to ma znaczyć, że odwiązujecie oślę? Oni zaś odpowiedzieli im tak, jak Jezus polecił. I pozwolili im. Przyprowadzili więc oślę do Jezusa i zarzucili na nie swe płaszcze, a On wsiadł na nie. Wielu zaś słało swe płaszcze na drodze, a inni gałązki ścięte na polach. A ci, którzy Go poprzedzali i którzy szli za Nim, wołali: Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie. Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi. Hosanna na wysokościach!

        /Mk 11,1-19/

  

           

Hosanna! Błogosławiony, który przybywa w imię Pana !

 

Gdybyśmy w sercach naszych zrozumieli całą głębię Bożego miłosierdzia względem człowieka zawartą w słowach: „.. bo Bóg tak nas umiłował, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie umarł, ale miał życie wieczne”,  słowo „hosanna” przepełniałoby całe nasze życie. Każde wydarzenie zanurzone byłoby w tej prawdzie i nawet te najbardziej przykre po ludzku doświadczenia nie byłyby w stanie wytrącić nas z naturalnego stanu uwielbienia dla Boga. Całe nasze życie, każda chwila, wszelkie czyny byłyby ponadto  rzucaniem przed nadjeżdżającego Jezusa zielonych gałązek naszych miłosiernych uczynków względem bliźniego. Gdybyśmy tylko zrozumieli, ba choćby próbowali zrozumieć, co Jezus uczynił dla nas w tajemnicy Krzyża i Zmartwychwstania, wtedy z pewnością stalibyśmy w tłumie witającym Jezusa, tym,  który na Sądzie Ostatecznym stanie po prawicy Boga.

Bardzo wielu z nas stoi jednak milcząco i obojętnie pod krzyżem, a jakże wielu w grupie krzyczącej: „ Ukrzyżuj Go”. Warto zastanowić się, w którym miejscu my tak naprawdę jesteśmy? A może tak w każdym po trochu, w zależności od okoliczności? W którym tłumie stoimy wobec problemów naszych bliźnich, Kościoła czy samego Boga? Warto nad tym zastanawiać się nieustannie, albowiem może być i tak, że w naszym życiu, choć tego nie dostrzegamy,  „ ma się ku wieczorowi i schyłek dnia już bliski”.

Okres nadchodzących Świąt Wielkanocnych to kolejne zaproszenie Boga, aby pójść w radosnym pochodzie w misji zbawiania ludzi. To kolejna szansa, aby promienie Bożej miłości z Krzyża oświetliły nasze serca i wypaliły wszystko to, co utrudnia nam szczere i radosne witanie Pana Jezusa przybywającego na osiołku z Dobrą Nowiną do drzwi naszych serc. Oby tylko te drzwi znowu nie okazały się zamknięte, a serca nasze letnie.

Pójdźmy z Jezusem poprzez nasze życie. Będzie tam z pewnością „hosanna”, będzie  krzyż i  Golgota, ale  nasza pielgrzymka skończy się zmartwychwstaniem w domu naszego Ojca.

Dorek

 

PowrótDo góryHistoria<< PoprzednieNastępne >>